Martwe ptaki, czyli Dani idą na wojnę

Na blogu obracamy się z reguły w obszarze Śródziemnomorza, sprzed około dwóch tysięcy lat. Warto jednak czasami spojrzeć szerzej i głębiej- na przykład na drugą stronę globu. Pozwoli nam to zrozumieć pewne mechanizmy, które jak się okazuje, są stare i bardzo pierwotne.


Właściwie Naszych podróży czasoprzestrzennych będzie kilka; wspomniane wyżej antyczne rejony Europy, Papua- Nowa Gwinea w latach 60- tych oraz to samo miejsce zastygłe w bliżej nieokreślonym punkcie na linii czasu.

Zacznijmy od początku. Jest rok 1961, amerykański antropolog i dokumentalista Robert Gardner wyrusza wraz ze swoją ekipą na Nową Gwineę. Interesuje go lud Dani, zamieszkujący odizolowaną dolinę Baliem w zachodniej części wyspy. Dolinę odkryto ledwie w 1939 roku, tak, że w chwili kręcenia materiałów do dokumentu, populacją ją zamieszkująca była praktycznie nienaruszona przez cywilizację Zachodu. Pozwoliło to Gardnerowi na uchwycenie społeczności żyjącej na poziomie europejskiego neolitu. Z pozyskanych materiałów powstał w 1964 r. film pt. Dead birds (pol. Martwe ptaki ).

Rozważaniom poddamy dzisiaj fragment filmu, tyczący się działań wojennych pomiędzy dwoma plemionami. Zapraszam do obejrzenia:

 

Lud Dani (podobnie jak wiele narodów zamieszkujące peryferia swoich światów, Sycylijczycy, Pasztuni czy Czeczeni ) wyznawał prawo rodowej zemsty. Każda śmierć wynikła z najazdu sąsiadów musiała zostać pomszczona. Prowadziło to do licznych bitew i stanu permanentnej wojny. Jedną z takich potyczek właśnie zobaczyliśmy (Gardner zmontował tu ujęcia z kilku bitew ). Na pierwszy rzut oka ma ona niewiele wspólnego ze starożytną, europejską sztuką wojenną. Jest to jednak pozór. Przyjrzyjmy się niektórym elementom bitwy:

- czas trwania walki; bitwa ciągnie się długo, może trwać cały dzień, walkę przerywa się jedynie w wypadku deszczu lub zapadnięcia zmroku (oraz oczywiście wygranej jednej ze stron )
- przed zwarciem; przed szereg wychodzą harcownicy, najszybsi, najodważniejsi wojownicy, próbują prowokować i nękać wroga, wycofują się od razu gdy naprze na nich linia przeciwnika
- walka wręcz; właściwie do niej nie dochodzi, jedna bądź druga grupa walczących stara się samym manewrem i natarciem zepchnąć przeciwnika z pola walki
- ostrzał; bardzo nieskuteczny, i to pomimo swojej jak się zdaje permanentności i braku jakichkolwiek osłon ciała walczących
- linia walczących; jest w miarę równa, pomimo braku jakichś wydzielonych formacji- a przynajmniej nie są takie widoczne
- głównodowodzący; stara się na bieżąco kontrolować walkę poprzez wydawanie rozkazów z tyłów
- hałas: praktycznie cały czas wydawane są bojowe okrzyki, w chwilach przerwy w starciu przeciwnik jest lżony i prowokowany

Wszystkie aspekty wymienione wyżej od myślników pojawiają się w starożytnej sztuce wojennej Europy. Wszelkie podobieństwa wynikają z odwiecznych praw rządzących ludzką psychiką; człowiek podświadomie unika zranienia i śmierci, jest to najsilniejszy z ludzkich instynktów. Mało kto wychodzi przed szereg swoich towarzyszy, nie bez powodu oddziały harcowników często były złożone z młodzieńców- osób o mniejszej wyobraźni, brawurowych i sprawnych (vide republikańscy velites). Wraca też motyw przełamania przeciwnika poprzez manewr, a nie fizyczne zwarcie-  który rzucił mi się w oczy stosunkowo niedawno, przy lekturze Studium nad bitwą (pisałem o tym tutaj ). Natężenie dźwięków na pewno przypadło by do gustu wojownikom barbarzyńskim, którzy w podobny sposób nakręcali się w trakcie działań wojennych- przodowali tu zwłaszcza Celtowie.

Najbliżej byłoby Papuasom właśnie do barbarzyńskich armii celtyckich czy germańskich. Nie wszystkie, ale na pewno niektóre aspekty sztuki wojennej Danich można by też przypisać zawodowcom rzymskim, punickim czy helleńskim.

Oczywiście jest też masa różnic. Zupełna przepaść w jakości uzbrojenia ochronnego i zaczepnego, liczebność armii, rytualizacja walki, status społeczny walczących itd. Niech ten materiał służy za pomocnika wyobraźni da tych którzy starają się odtworzyć dawne pole bitwy- czy to z rekonstruktorską bracią czy też na potrzeby swojej imaginacji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ogród Liwii

Pompejańska Leda z łabędziem