Daktyle


Cywilizacja rzymska, jej rolnictwo i gospodarka opierała się w dużej mierze na kilku jedynie rodzajach upraw. Pszenica dostarczała mąki do wypieku chleba- podstawowego produktu w diecie obywateli Imperium. Oliwa z oliwek oprócz celów spożywczych, zapewniała także paliwo do lamp, środek do konserwacji skóry oraz pomagała utrzymać higienę. O przeznaczeniu winnej latorośli chyba nie muszę się rozpisywać...

Do powyższych upraw doliczyć można też palmę daktylową- bohaterkę dzisiejszego wpisu. 


Daktylowiec był uprawiany na Bliskim Wschodzie już od tysięcy lat. Jest to jedna z tych upraw która dostarcza zróżnicowanych korzyści. Owoce, zarówno świeże jak i suszone są jadalne. Zawierają dużo cukru i nie raz wspomogły mnie w czasie służby. Ze sfermentowanego nektaru otrzymuje się wino palmowe. Pestki dostarczają wonny olejek a także służą jako pasza dla zwierząt hodowlanych. Daktyle wykorzystywano też w medycynie. Drewno oraz liście służyły dawniej w budownictwie. Z włókien palmy wyplatano też kosze czy maty.

Dla starożytnych, nie mniejszą rolę odgrywała symbolika tej pożytecznej rośliny. Liście palmy uświetniały zarówno sportowe jak i wojskowe tryumfy. Owidiusz pisze, że daktylem obdarowywano też bliskich na Nowy Rok- z życzeniem nadchodzącego roku tak słodkiego jak sam owoc.

Skąd moja nagła fascynacja rolnictwem i symboliką roślin? Wynika to z moich ostatnich, wirtualnych spacerów po The Met. To podczas nich natrafiłem na bardzo interesujący artefakt. Oto on:



To szklana buteleczka w kształcie daktyla. Całość, z wyjątkiem wylewu, jest pomarszczona, dokładnie tak jak suszony owoc. Nie tylko kształt zresztą oddaje stan faktyczny, ale też wielkość i kolor naczynka- gwoli sprawiedliwości należy jednak dodać, że zdarzają się też przedstawienia mniej naturalistyczne.

Jak antycznym szklarzom udawało się uzyskać taki właśnie kształt? Otóż najprawdopodobniej obklejano prawdziwe daktyle gliną, wypalano całość i dzięki temu uzyskiwano formę. Dopiero wtedy wdmuchiwano rozgrzane szkło. Na gotowych flakonikach widać zresztą delikatny szew, pozostałość po łączeniach dwóch połówek formy.



Daktylowe buteleczki pojawiają się w pierwszej połowie I w. n.e. i zanikają najpewniej pod koniec wieku II. Sporadycznie pojawiają się też w materiale późniejszym, nawet V- wiecznym- być może przetrwały tak długo gdyż przechowywano je jako rodową pamiątkę? Niewykluczone też, że wykorzystywano wtórnie dary grobowe z wieków wcześniejszych.



Flakoniki takie znajdowane są na terenie całego Imperium. Największą ich liczbę odnaleziono jednak na wybrzeżu Syropalestyny. Taki rozkład geograficzny zabytków wynikał zapewne z dwóch czynników: rozwiniętego przemysłu szklarskiego oraz dużych plantacji palm daktylowych. Tamtejsze daktyle chwalili Pliniusz oraz Diodor, jako najsłodsze i największe. Nie wykluczone, że to właśnie one zainspirowały lokalnych szklarzy od wydmuchiwania takich właśnie kształtów naczyń.



Do Naszych czasów nie zachował się niestety żaden flakonik który niósłby ze sobą ślady dawnej zawartości. Jednakże rozmiary naczynia oraz wielkość (a raczej maleńkość ) wylewu sugerują, że mieściły w sobie płyny które trzeba ostrożnie dawkować- takie jak medykamenty bądź pachnidła. Jak już wcześniej wspomniałem daktyl dostarczał zarówno wonnego olejku oraz służył jako medykament- pasuje więc idealnie jako zawartość daktylowej buteleczki (występował tu zapewne podobny ciąg skojarzeniowy jak przy współczesnym koncentracie soku cytrynowego, sprzedawanym w plastikowym wyobrażeniu tego kwaśnego owocu ). Większość buteleczek zdeponowano w formie darów grobowych, lecz nie wiadomo czy była to ich wtórna funkcja i czy nie służyły zmarłym jeszcze za życia. Urocza daktylowa buteleczka wypełniona słodkim wonnym olejkiem byłaby, jak już wiemy doskonałym prezentem noworocznym...

Zdjęcia ze zbiorów Metropolitan Museum of Arts, Nowy Jork.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ogród Liwii

Carnyx