Bogowie Wojny

W zeszły weekend miałem przyjemność współtworzyć bezprecedensowe w skali kraju widowisko. W Lublinie, w ramach festiwalu Historii bez liku odbył się pokaz pt. Bogowie Wojny.
"Nad Europą twardy krok legionów brzmi..." Fot. Andrzej Stasiukiewicz


Stolica Lubelszczyzny stała się na parę dni (18-22.09) stolicą rekonstrukcji i historii. W trakcie trwania festiwalu pasjonaci dawnych dziejów mogli wziąć udział w targach książki i prasy historycznej czy przeglądzie filmu historycznego. Odbył się XX Powszechny Zjazd Historyków Polskich. Przez cały czas funkcjonowała także wioska historyczna, gdzie można było zobaczyć liczną reprezentacją grup rekonstrukcyjnych oraz rzemieślników.

Kartagińskie pułki wyszły w pole. Fot. Andrzej Stasiukiewicz


Jednakże gwoździem programu był sam spektakl Bogowie Wojny. Formuła w której inscenizacja historyczna, z walkami czy życiem codziennym jest przeplatana narracją, wsparta muzyką i światłem sprawdza się od lat na Zachodzie. W Polsce było to przedsięwzięcie pionierskie. Mogę jednak powiedzieć, że w Lublinie formuła ta też się sprawdziła. Widzowie zgromadzeni na Arenie (a publika pomimo niesprzyjających warunków pogodowych dopisała ) mogli śledzić historię odbicia przez Rzymian kupców pojmanych przez Barbarzyńców, walki gladiatorów, piastowską grę o tron czy rycerski turniej. Wszystko to, jak już wyżej wspomniałem przy akompaniamencie żywej muzyki i w blasku świateł lubelskiej Areny.

Legia XXI Drapieżna, Kohorta I. Fot. Andrzej Stasiukiewicz


W samym spektaklu brało udział ok. 150 osób. Oprócz Legio XXI oraz Hellas et Roma pojawili się też Goci z Masłomęcza czy późnoantyczny Vicus Ultimus. Wieki Średnie reprezentowała Chorągiew Rycerstwa Ziemi Lubelskiej oraz Lwy Lublin.

Legioniści w marszu. Fot. Andrzej Stasiukiewicz


I ja przyłożyłem rękę do spektaklu. W piątek po południu, prosto z roboty popędziliśmy wraz z Perpetusem do Lublina. Praktycznie wprost z samochodu wypadliśmy na murawę Areny gdzie odbywały się próby. Wcieliłem się kolejno w legionistę ochraniającego kupców, aspirującego ucznia gladiatorskiego ludus oraz jednego z niewolników obsługujących walki gladiatorskie. Poza widowiskiem nająłem się do służby kuchennej. Było więc czym się zająć i na nudę nie mogłem narzekać.

Gladiatorzy z Ludus Magnus Cacti. Fot. Andrzej Stasiukiewicz


Wspomniałem już, że nie rozpieszczała pogoda- słońce uśmiechnęło się do Nas dopiero ostatniego dnia podczas pakowania obozu... 

Wyjechaliśmy z Lublina dopiero późnym popołudniem, ugoszczeni wcześniej przez Kaktusa i Kasię, pyszną kawą i gruzińską kuchnią. Choć zmęczeni to naładowani pozytywną energią i chęciami na dalsze reko- wariactwa!

 
Za zdjęcia serdecznie dziękuję Andrzejowi! Optime jesteś wielki!


Zdjęcia Dziennika Wschodniego - część pierwsza i druga.

Zdjęcia portalu Nasze Miasto.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ogród Liwii

Carnyx