XXIV Festyn Archeologiczny w Bikupinie

Stało się. Zakończył się XXIV Festyn Archeologiczny w Biskupinie. I ja tam byłem, jadłem, piłem, swawoliłem. O czym właśnie Wam opowiem.

Plakat imprezy.


Biskupina miłośnikom historii przedstawiać nie trzeba. Dość przypomnieć, że jest to jedne z najważniejszych stanowisk archeologicznych w kraju, o burzliwej historii wykopalisk w której, jak w soczewce odbijały się XX- wieczne losy Rzeczpospolitej. Odwiedzić i warto, i wypada.

Wróciliśmy na wrześniowy festyn, jedną z najważniejszych i największych imprez historycznych w kraju po roku nieobecności (o Naszych zeszłorocznych włajażach pisałem tutaj ). W roku poprzednim biegliśmy do walki zagrzewani przez Marsa wraz z Belloną pod hasłem Bogowie Wojny - w tym roku wyruszyliśmy z towarami, wiedzeni błogosławieństwem Merkurego pod hasłem ArcheoMarket. Od wymiany po stragany; i to właśnie handel i wymiana dóbr były motywem przewodnim tegorocznego festynu.

Impreza należy do tych długich, łącznie 9 dni zabawy i nauki. W roku ubiegłym gościłem tylko w weekendy, teraz udało mi się przebyć całość festynu. Zaczęliśmy zabawę 15 września w sobotę, a opuszczaliśmy półwysep w niedzielę 23 września.

Co mogli zobaczyć goście rezerwatu archeologicznego? Między innymi muzeum z wystawą stałą poświęconą historii osadnictwa na półwyspie oraz historii wykopalisk, oraz wystawą czasową dotyczącą, jakżeby inaczej, stosunkom handlowym i wymianie dóbr na przestrzeni dziejów. Do tego można było zwiedzić cały teren rezerwatu, przenosząc się w czasie od epoki kamienia aż do wieków średnich. Podziwiać pracę i wytwory rzemieślników, słuchać żywej muzyki, wziąć udział w licznych inscenizacjach historycznych, wreszcie, po prostu spacerować w cieniu drzew i wdychać świeże powietrze. Raj dla każdego mieszczucha zasiedziałego za biurkiem bądź kółkiem. Albo jednym i drugim.

Na scenie "Lity Taler", prosto z Białorusi. Piękne głosy i piękna gra, za "Sztoj pa moru" przy ognisku jednego wieczora chyba nigdy się nie nadziękuję. Fot. Andrzej Stasiukiewicz


Legionistów oraz gladiatorów z Naszej grupy zobaczyć było można w spektaklu do którego wciągaliśmy również publiczność. Inscenizacja oparta była na kanwie wiadomości o ekwicie który wybrał się  po bałtycki bursztyn aby uświetnić igrzyska gladiatorskie Nerona. I tak orszak ekwity wraz z gośćmi rezerwatu wybierał się po bursztyn, przehandlowując za niego srebro rzymskie najwyższej próby. Po powrocie do Rzymu sam cesarz (wybrany z publiki ) dawał znak do rozpoczęcia igrzysk. Staczaliśmy trzy walki, każdą z różnorakimi typami gladiatorów, tak by pokazać różnorodność stylów walki i uzbrojenia. Publiczność dopisała, odpowiednio dopingując swoich faworytów i rzucając na prawo i lewo wyrokami śmierci. Neron (czyżby chory? ) wykazywał się za każdym razem miłosierdziem, ułaskawiając przegranych.

Wasz uniżony skryba wybiera się na ryby. Fot. Andrzej Stasiukiewicz


Przez cały czas byliśmy także dostępni dla turystów w Naszym obozowisku, rozmawiając na różnorakie tematy, pokazując wyroby rzemiosła i repliki zabytków.

Oprócz tego poznałem lepiej, albo po raz pierwszy wielu ludzi, tak ciekawych jak życzliwych. Wspólna praca ale też i zabawa na ogniskach i potańcówach sprzyjały integracji. Dało mi to duży kop energii przed zimowym snem rekonstrukcyjnym. Czas ten poświęcony zostanie doszlifowaniu sylwetki gladiatora- zarówno w sensie rekonstrukcji ubioru i oręża jak i tężyzny.

Rzym pokazywał też swoje piękniejsze oblicze. Czy to może po prostu objawiły nam się Driady? Fot. Andrzej Stasiukiewicz.

Czapkuję przed całą ekipą Muzeum Archeologicznego w Biskupinie, zarówno przed pracownikami jak i wolontariuszami. Wykonali oni kawał ciężkiej, rzetelnej pracy zarówno przed festynem jak i w jego trakcie. Moim zdaniem zasłużyli na najwyższą ocenę, zwłaszcza, że debiutowali pod nowym dowódcą. No i nie można zapomnieć profesjonalnej piaskowej areny jaką nam przygotowali, niby mała rzecz a zupełnie zmienia komfort walk.

Dziękuję też wszystkim znajomym z reko jak i z poza niego, którzy spędzili chwilę chociaż na rozmowie lub zabawie ze mną, Wasze słowa wsparcia wiele dla mnie znaczą i dają pozytywnego kopa do dalszej pracy!

Koniecznie muszę też podziękować całej ekipie hellasowo- rapaxowej. Panie i Panowie, drogie koleżanki i koledzy! Nie dałoby rady robić tej zabawy bez Was! Tworzymy świetną ekipę, docieramy się coraz lepiej, mam nadzieję, że najbliższe miesiące pozwolą Nam na jeszcze więcej, zarówno rekonstrukcyjnie jak i towarzysko. A to co wyczynialiśmy na arenie; naprawdę nie zazdroszczę szkole gladiatorskiej której przyjdzie się z nami mierzyć...



P.S. Udzielę korepetycji w zakresie nauki cyfr rzymskich. Tanio.




Jeśli chcielibyście zobaczyć i usłyszeć więcej nt minionego festynu zapraszam do posta na stronie muzeum poświęconego bytności ArcheoMarketu w mediach.

Fotorelację z festynu zobaczyć możecie na fejsie muzeum pod tym linkiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Carnyx

Ogród Liwii

Crupellarius- czołg areny