The amphorae aquatic with Jacques Cousteau

Czasem niepozorny zabytek poprzez historię i sprawców swego odkrycia zostaje prawdziwym skarbem. Tak właśnie jest w wypadku bohaterki dzisiejszego wpisu.



Amfora. Starożytny handel nie mógłby istnieć bez tego naczynia. Niech o ogromie skali produkcji i handlu świadczy fakt, że w samym Rzymie znajduje się kilkudziesięciometrowe wzgórze powstałe ze skorup potłuczonych amfor. W czasach  świetności imperium miliony tych pojemników zmieniały położenie i właścicieli, podróżując ciasno upchane w przepastnych ładowniach statków. I to właśnie wraki jednostek handlowych są miejscem gdzie znajduje się je w największych ilościach.

Nie inaczej było z bohaterką wpisu. Ma 102,9 cm wysokości. Białe, wapienne plamy i narośla widoczne na jej powierzchni to pamiątka po przebywaniu w wodzie. Skoro amfory są zabytkiem masowo znajdowanym na stanowiskach archeologicznych, co czyni ten konkretny egzemplarz wyjątkowym i godnym znalezienia się w zbiorach The Met?

Spieszę z wyjaśnieniem. Otóż osobą która podarowała amforę muzeum był Jacques Cousteau. Ten Francuz oprócz bycia marynarzem, bohaterem wojennym, ekologiem, nurkiem, filmowcem- dokumentalistą, fotografem i wynalazcą był także jednym z pionierów archeologii podwodnej. Nasza amfora pochodzi z badań prowadzonych przez niego oraz F. Benoita w przybrzeżnych wodach wysepki Grand-Congloué, niedaleko Marsylii. W latach 1952-1957 odkryto tam pozostałości, jak się ostatecznie okazało, dwóch wraków leżących jeden na drugim oraz trzeciego obok.

Drobiazgowe badania pozwoliły odtworzyć historię tych jednostek. Nas interesują najbardziej wraki leżące na sobie (trzeci nie został w końcu przebadany ). Spoczywają one na głębokości od 32 do 45 metrów. Starszy z nich , oznaczony nr 1 wydatowano na lata 210- 180 p.n.e. Przewoził on głównie greko- rzymskie amfory z Rodos oraz czarną ceramikę kampańską. Późniejszy wrak, oznaczony nr 2 wydatowano na 100 r. p.n.e. Jego głównym ładunkiem było ponad tysiąc amfor z winem- w tym i ta którą widzieliście wcześniej. Pieczęcie na amforach pozwoliły badaczom zlokalizować dokładnie miejsce rozlania wina. Była to willa Settefinestre, niedaleko Cosy w Toskanii.

Rzymski statek handlowy. Mozaika z Piazzale delle Corporazioni, Ostia. II w. n.e.


W starożytności krainę tę zwano Etrurią. Słynęła ona, podobnie jak i dziś z wyśmienitego wina. To właśnie biznesem winiarskim zajmował się niejaki P. Sestiusz, posiadający liczne ziemie w tej okolicy. Wiejska willa w Settefiestre była sercem jego agrobiznesu. Historia Naszej amfory zaczyna się właśnie tam. Pracujący w pocie czoła niewolnicy napełnili ją winem oraz przetransportowali do portu. Złożono ją, wraz z tysiącem jej sióstr, w ładowni statku. Ułożenie amfor nie było przypadkowe, dbano, żeby naczynia się nie stłukły, ustawiano je więc schodkowo między wręgami, być może również przewiązywano ze sobą. Nie bez znaczenia było też wyważenie jednostki z tak obfitym ładunkiem. Statek z Naszą amforą płynął najprawdopodobniej do Massalii (dzisiejszej Marsylii ), wtedy jeszcze niepodległego miasta- państwa. Tamtejszy port był istną handlową bramą na północ. Wąsaci królowie i wodzowie, celtyccy "Panowie Wojny" podejmowali swych wasali w czasie rytualnych uczt nierozcieńczonym winem. Rynki Galii były więc szczególne chłonne jeśli chodzi o napój Bachusa. Niestety statek z Naszą amforą nigdy nie dopłynął do portu i spoczął na dnie niedaleko docelowego miejsca podróży. Nie wiadomo czy rozbił się na przybrzeżnych skałach czy zatonął w wyniku sztormu (być może jedno wynikało z drugiego ). Nie odnaleziono także żadnych szczątek ludzkich, być może bliskość brzegu bądź duży ruch na wodzie w tym rejonie pozwolił załodze się uratować. Na nieszczęście P. Sestiusza cały ładunek poszedł na dno. Zapas wina czekał potem ponad dwa tysiące lat na francuskich badaczy- można więc powiedzieć, że dalecy potomkowie Gallów upomnieli się o swój towar...

Jak już wcześniej wspomniałem Jacques Cousteau podarował jedną z amfor Metropolitan. Reszta zabytków odnaleziona we wrakach znajduje się obecnie w zbiorach Musée des docks romains w Maryslii.

Taki a nie inny tytuł wpisu to nawiązanie do filmu Podwodne życie ze Stevem Zissou w reż Wesa Andersona z 2004 roku. Film jest swoistym hołdem złożonym życiu i pracy Jacuesa Cousteau i serdecznie Wam go polecam.


Zdjęcie amfory z niezawodnego The Met.

Mozaika ze statkiem handlowym zamieszczona w domenie publicznej na licencji CC 3.0 przez sailko.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Carnyx

Ogród Liwii