Ungefähr 8 km nordöstlich von Breslau liegt das Dorf Sackrau...


Czwartek, 1 kwietnia 1886 r. był chłodny. Blade słońce nie dawało dużo ciepła, zresztą schylało się coraz niżej, dotykając już dachów pobliskich zabudowań wsi Sackrau[1].
Pomimo tego trójka robotników zatrudnionych przez pana von Korna, fabrykanta i radnego Breslau nie odczuwała zimna. Zakasali rękawy, kraciastymi chustkami wycierali co chwilę spocone głowy. Chcieli jak najszybciej skończyć pracę i wrócić do domów, gdzie czekała na nich ciepła kolacja i kufel zimnego piwa. Jeszcze tylko kilka ruchów łopaty, dosłownie dwie- trzy taczki piasku. Nagle ich narzędzia z nieprzyjemnym zgrzytem trą o duży kamień. Zaraz obok niego jest kolejny, a potem jeszcze jeden i następny. Robotnicy widzą już, że ktoś ułożył je tu celowo. Gdy usuwają część głazów ostatnie promienie słońca wpadają do środka konstrukcji i odbijają się od przedmiotów ze szkła i drogocennych metali... Robotnicy zabierają ze sobą złotą biżuterię, srebrne łyżeczki i szklany puchar. Resztę rzeczy wrzucają z powrotem do dołu.

Plan sytuacyjny i szkice komory grobowej z oryginalnego opracowania wykopalisk w Sackrau.


Wieść o skarbie rozchodzi się bardzo szybko (troje to już tłok... ), bowiem już następnego dnia robotnicy zostają zmuszeni do wskazania miejsca odnalezienia oraz zwrotu drogocennych zabytków. 4 kwietnia zostają także przeszukane ich mieszkania, gdzie znalezione zostają srebrne łyżeczki, które robotnicy chcieli zachować dla siebie i zataili fakt ich istnienia. Okazuje się na miejscu, że lśniące przedmioty przyciągnęły uwagę dzieci jednego z nich, które połamały cenne artefakty w trakcie zabawy! Sama piaskowania zostaje zamknięta i zabezpieczona przez lokalnego żandarma. Część znalezisk trafia pod klucz do fabryki,  a reszta zostaje wysłana do Breslau, gdzie pan von Korn, właściciel gruntu ma zdecydować o jego dalszym losie.

Von Korn jest człowiekiem równie światłym co zamożnym. Udaje się do dyrektora wrocławskiego Muzeum Starożytności Śląskich, dr Luchsa. Ten po obejrzeniu znalezisk i wysłuchaniu historii odkrycia decyduje się na wysłanie do Sackrau dr Gremplera.

Grempler (w chwili odkrycia po sześćdziesiątce ), ma za sobą wieloletnią praktykę lekarską, w tym służbę w wojskowych szpitalach, w czasie wojen z Austrią i Francją[2]. Z zachowanych wizerunków doktora spogląda na nas krótko ostrzyżony jegomość z sumiastym wąsem. Ta niepozorna fizyczność kryje żywy umysł, ciekawy świata i jego historii. To właśnie tajemnice przeszłości są największą pasją Gremplera. Do wykopalisk podchodzi (zgodnie z pierwotnym wykształceniem ) metodycznie i rzetelnie- a przypominam, że są to czasy gdy badania prowadzi się nieraz przy użyciu dynamitu.

Dr Wilhelm Albert Hugo Heinrich Grempler, lekarz i prahistoryk, badacz skarbu zakrzowskiego. Fotografię wykonano ok. 1900 r.

Co jednak właściwie odnalazł Nasz bohater? Widzieliśmy na razie jedynie parę głazów i przedmiotów, było nie było cennych, lecz wyrwanych z kontekstu. By zrozumieć znalezisko z Zakrzowa należy się nam garść wyjaśnień. W ogóle społeczeństw, w których pojawiła się potrzeba zademonstrowania wysokiej rangi zmarłego przedstawiciela elit, widoczna  jest chęć utrwalenia pozycji jaką osiągnął za życia. Nie inaczej było w wypadku barbarzyńskich ludów zamieszkujących tereny dzisiejszej Polski, w pierwszych wiekach naszej ery. Najbardziej rozwiniętym przejawem tej idei są tzw. groby komorowe. Pochówki takie zwie się czasem "książęcymi "- z racji ich bogatego wyposażenia w przedmioty luksusowe. Oczywiście nazwa jest ujęta w cudzysłów nie bez powodu i nie powinna nam sugerować konkretnego miejsca zmarłego w drabinie społecznej. Bez wątpienia jednak osoby pochowane w ten sposób były zamożne- albo przynajmniej pochodziły z rodów o takim statusie (nie wszystkie bowiem przedmioty złożone do grobu musiały należeć do zmarłego ). Grób takiego właśnie typu odkopał dr Grempler.

Oprócz licznych wyrobów lokalnych rzemieślników, ważne miejsce w tego rodzaju grobach zajmują przedmioty pochodzące z terenów Imperium Romanum. Na obszar zajmowany przez plemiona barbarzyńskie przedmioty te mogły trafiać na różne sposoby- jako obiekty handlu, dary dyplomatyczne bądź po prostu jako zdobycz wojenna. Mamy zwykle do czynienia z artefaktami w postaci biżuterii, monet, broni, ceramiki czy nawet mebli. Nie inaczej było w wypadku wykopalisk dr Gremplera. Odnaleziono min. wspomniane wcześniej srebrne łyżeczki i szklany puchar z wzorzystego szkła; wspaniały, czworonożny, ponad metrowej wysokości składany stolik z brązu, zdobiony bachicznymi motywami; zestaw naczyń do picia wina, zarówno brązowych jak i srebrnych; kociołek srebrny; szklane kamienie do gry planszowej; nożyk srebrny; złote i srebrne elementy biżuterii; łyżeczkę srebrną do czyszczenia uszu; srebrne okucia, prawdopodobnie szkatułki.  Całe to bogactwo, w pierwszych wiekach naszej ery muszące kosztować fortunę, zakopano w grobie pojedynczej osoby.

Składany stolik z grobu I. Właściwie nie wiemy w jakim charakterze służył on ostatnim właścicielom. Być moźe był to przenośny ołtarzyk bądź reprezentacyjny stolik. Nie jest wykluczone, że przedmiot ten mógł być po prostu zbytkownym elementem wystroju, nie używanym w żadnym konkretnym celu, a cennym przez same pochodzenie, zdobienia i materiał z którego go wykonano. Fot. Zbigniew Doliński/ Muzeum Narodowe w Warszawie

Zbliżenia zdradzają nam bogaty program artystyczny stolika, nawiązujący do kultu Dionizosa/ Bachusa, a tym samym do rytuału picia wina. Nogi stolika zwieńczone są popiersiami Bachusa, niżej widzim satyrów z kiśćmi winogron w rękach, a tuż pod nimi sylwetki panter, które miały ciągnąć rydwan Bachusa. Pod przednimi popiersiami boga wina, widać resztki inskrypcji łacińskiej NVM AVG- kusząca jest teza jakoby przedmiot ten mógł być darem dyplomatycznym dla wodza barbarzyńców od cesarza Numeriana, ale równie dobrze może to być podpis byłego właściciela lub stempel warsztatu który wykonał stolik. Fot. Zbigniew Doliński/ Muzeum Narodowe w Warszawie

Tablica z oryginalnego opracowania badań, inskrypcja widoczna u dołu.

Dopiero dotarcie do wód gruntowych zakończyło sezon wykopaliskowy w Sackrau. Dr Grempler wrócił na teren piaskowni już rok później, w czerwcu. Administratorzy fabryki powiadomili go, że robotnicy wydobywający piasek ponownie natrafili na kamienne konstrukcje. Sojusznikiem wykopalisk okazała się wyjątkowo sucha wiosna, dzięki której opadł poziom wody w okolicy. Tym razem odnaleziono aż dwa grobowce. Znajdowały się one zaledwie 3 metry od pierwszego pochówku. Osoby w nich pogrzebane, w podróż w zaświaty udały się z równie bogatymi darami. Odnaleziono min. naczynia drewniane (w tym wiadra okute brązem i srebrem) i gliniane oraz szklany kielich importowany z Imperium; paciorki z bursztynu; fibule ze srebra i złota; zespół złotych lunul tworzących pierwotnie naszyjnik; srebrny nóż; kociołek z brązu; szklane kamienie do gry planszowej; ozdobne zapięcia pasa; złote i srebrne pierścienie; złote bransolety; fragmenty skrzyni z okuciami ze srebra a także zestaw kluczy; monety rzymskie; złoty naszyjnik w formie torkwesa i wiele innych. Zasadniczo inwentarze grobowe wszystkich trzech pochówków objęłyby ok. 200 przedmiotów.

Wybrane zabytki z grobu II. Zwracają uwagę potężne fibule zdobione filigranem (co ciekawe z zwielokrotnionymi sprężynkami ) oraz podobnie zdobione lunule.


Bardzo ciekawy jest ogrom przedmiotów kojarzonych z rytuałem picia wina. Nie wiemy czy elity germańskie przejęły zwyczaje rzymskie w tej materii, czy też naczynia te były jedynie zbytkownym przejawem snobizmu ich użytkowników.

Monety znalezione w grobowcu, inskrypcja na stoliku oraz analogie w innych przedmiotach pozwoliły Gremplerowi słusznie wydatować znalezisko na końcówkę III/ początek IV wieku n.e. Sam badacz powiązał grobowce z etnosem wandalskim. Obecnie pochówki datuje się na fazę C2 okresu wpływów rzymskich (lata ok. 260- 310 n.e. ) i wiąże z nosicielami kultury przeworskiej (eh, gdzie ta romantyka dawnych odkryć i ich opisów... ).

Pod odkryciu wszystkie zabytki trafiły do, wspomnianego już Muzeum Starożytności Śląskich. Traf chciał, że duża część skarbów wypożyczona została do Berlina, gdzie znajdowały się w niezbyt fartownym dla stolicy Niemiec roku 1945. W trakcie oblężenia przepadła większość zakrzowskiego skarbu. Na szczęście dla Nas przetrwał np. brązowy stolik oraz kopie biżuterii wykonane pod okiem dr Gremplera. Zabytki te będzie można obejrzeć na odświeżonej wystawie Sztuki Starożytnej w Muzeum Narodowym. Już w przyszłym roku. Ja na pewno się wybiorę.

Sam bohater dzisiejszego wpisu, aż do swojej śmierci w 1907 r. zajmował się badaniami i popularyzacją przeszłości Śląska.



Jeśli nieobcy jest Wam język Goethego, albo jeśli chcecie obejrzeć więcej prześlicznych tablic z zabytkami z Zakrzowa, zapraszam pod ten link, RCIN zdigitalizowało oryginalne sprawozdania z wykopalisk autorstwa dr Gremplera- polecam!

O rzymskim przedmiocie złożonym w barbarzyńskim grobie pisałem też wcześniej, w tym poście.

Za fotografie stolika i merytoryczne wskazówki dziękuję pracownikom Muzeum Narodowego w Warszawie. Zachęcam też do polubienia Muzeum na fejsbuku i odwiedzenia strony.

Portret dr Gremplera możemy oglądać dzięki użytkownikowi Wikipedii Ephraim33.



[1]Dzisiejszy Zakrzów, dzielnica Wrocławia- z niem. Breslau.
[2]Odpowiednio lata 1866 oraz 1870- 1871

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Carnyx

Ogród Liwii